- Atreju! Nie chodź po grobach, tam są pochowani ludzie. Należy im się szacunek. - Strofowałam syna, gdy wspinał się na grobowiec w katedrze w Salisbury.
- Dlaczego są pochowani? - Atrej, ociągając się, zeskoczył na podłogę.
- Bo umarli, a zmarłych się chowa.
- Ktoś ich zabił? - Dopytywał syn.
- Nie, raczej nie - odpowiedziałam. - Po prostu umarli. Każdy, kto się rodzi, musi też umrzeć.
- Dlaczego? - Nie dawał za wygraną.
- Taka jest natura świata. Tak po prostu jest. - Odparłam i pomyślałam, że przecież niedawno (w wieku 4 lat) prowadziłam taki dialog z babcią. Pamiętam dokładnie tamtą rozmowę.
Szliśmy dalej. Atrej wziął mnie za rękę.
- Czy my też umrzemy?
- Tak, synku.
- Acha - powiedział i zaczął wspinać się na najbliższą kolumnę.