Dziecko ma fazę na litery. Ciągle ćwiczy pisanie. Umie się podpisać, odwzoruje pojedyncze słowa. Napisał (przepisał) "Kocham cię, tato" na laurce i Mążczyzna chodził dumny jak paw.
Jakiś czas temu (może dwa tygodnie?) pisał sobie literę b. Pisał, pisał, w jedną stronę, lustrzane odbicie itp., jak już zapełnił całą kartkę, przyszedł pokazać. Akurat robiłam pompki, więc, nie zerknąwszy nawet, pochwaliłam i zaproponowałam mu, żeby napisał "baba" - b - a - b - a - przeliterowałam.
- Dobrze - odparł syn i poszedł sobie, a ja, zadowolona, znowu wyciskałam siódme poty. Nie wierzyłam, że mu się uda. Sądziłam, że napisze oddzielnie kilka różnych liter i tyle. Niewierna matka.